Od września dotacje dla przedszkoli takie jak w innych metropoliach
Do końca sierpnia obowiązuje uchwała, zgodnie z którą niesamorządowe przedszkola publiczne otrzymują od gminy 120 proc. dotacji na jednego ucznia, a niesamorządowe niepubliczne 85 proc. dotacji. Taka dotacja była odpowiedzią na brak miejsc w przedszkolach kilka lat temu. Ustawa o finansowaniu zadań oświatowych określa zaś 100 proc. dotacji na każdego ucznia w przedszkolu publicznym, a niepublicznym – 75 proc. Przedszkola samorządowe, czyli prowadzone przez miasto, mają 100 proc. dotacji.
„Zgodnie z ustawą wyższe dotacje mogą być przyznawane wyłącznie w tzw. szczególnie uzasadnionych przypadkach i na określony czas. W całej Polsce mierzymy się z niżem demograficznym, który w naszym mieście, choć nie tak dotkliwy jak w innych regionach kraju, również jest zauważalny. W związku z tym nie ma więc żadnych przesłanek do zwiększania dotacji — zwłaszcza, że w przedszkolach samorządowych dostępnych jest ponad 2 tys. wolnych miejsc” – podkreślił prezydent Krakowa Aleksander Miszalski (PO).
„Oczywistymi manipulacjami” określił pojawiające się w ostatnich dniach informacje „o likwidacji krakowskich przedszkoli i odbieraniu im środków finansowych”. Uspokoił pracowników jednostek samorządowych, że nie dojdzie do masowych zwolnień ani zamykania placówek.
Przedłużenie o kolejne trzy lata naliczania dotacji na dotychczasowych zasadach forsują radni opozycyjnych klubów – PiS oraz Krakowa dla Mieszkańców Łukasza Gibały. Z ich inicjatywy w piątek wieczorem odbyła się nadzwyczajna sesja rady miasta. Sesja, jak informowali radni PiS, miała być zwołana na prośbę rodziców i przedstawicieli przedszkoli niesamorządowych. W trakcie sesji radni PiS i Kraków dla Mieszkańców przekonywali o potrzebie utrzymania dotacji wyższych niż ustawowe. Większość tworzona przez kluby KO oraz Nowej Lewicy odrzuciła ten pomysł – 23 głosy były przeciw projektowi uchwały o utrzymaniu dotacji na wyższym poziomie, 16 - za.
Przewodniczący klubu PiS Włodzimierz Pietrus zapowiedział dalszą „walkę o prawa mieszkańców”. Zdaniem radnych PiS i Krakowa dla Mieszkańców przedszkola niesamorządowe nie przetrwają po zmianie dotacji. Także przedstawiciele tych przedszkoli mówili o tym, że nie przetrwają lub będą musiały przyjmować znacznie mniej dzieci.
„To jest cios w dzieci i w ich rodziców. W matki, które będą pełne obaw, gdy będą szły do pracy, gdzie to dziecko będzie, gdzie będzie zaopiekowane” – powiedział Michał Drewnicki z PiS zwracając uwagę, że gdyby część przedszkoli niesamorządowych zakończyła działalność, to rodzice musieliby dowozić dzieci do placówek samorządowych znajdujących się dalej od miejsca zamieszkania. Wartością jest, zdaniem radnego, szeroki wybór przedszkoli w mieście. Łukasz Gibała z Krakowa dla Mieszkańców ocenił zaś m.in., że zrównanie dotacji dla przedszkoli niesamorządowych z dotacjami przedszkoli samorządowych to „eksperyment nieodpowiedzialny”, przez który ucierpią dzieci. Jego zdaniem demografia nie powinna być argumentem przy zmianie dotacji, ponieważ Krakowowi przybywa mieszkańców.
Radni KO podkreślali, że nie obcinają dotacji, ale przywracają do ustawowego poziomu. Jak zwracali uwagę, Kraków jest jedynym miastem metropolitalnym w Polsce, gdzie niesamorządowe przedszkola mają wyższą niż ustawowa dotację. „Chcemy zapobiec powstawaniu nowych przedszkoli niesamorządowych, których jest bardzo dużo” – zaznaczyła Anna Bałdyga z KO. Jak poinformowała, każdego roku w mieście otwierane są kolejne takie placówki i obecnie jest ich trzy razy więcej niż samorządowych.
„Jesteśmy przekonani, że przedszkola niesamorządowe mogą funkcjonować przy 100 i 75 proc. dotacji, bo we wszystkich innych gminach tak funkcjonują” – dodała Bałdyga.
Na piątkową sesję przyszli przedstawiciele przedszkoli niesamorządowych, rodzice i dzieci. Jedno z nich – Piotruś – wystąpiło z matką i odczytało list. Przywołało w nim m.in. słowa Janusza Korczaka „Dzieci rodzą się ze skrzydłami, nauczyciele pomagają im je rozwinąć” zwróciło się do radnych, aby nie podcinali skrzydeł dzieciom.
Arkadiusz Boroń z zarządu okręgu małopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) nawiązując do występu dziecka zaapelował do przedstawicieli przedszkoli niesamorządowych: „Proszę nie straszyć tych biednych dzieci, bo jakby tu przyprowadził dziecko nauczyciel ze szkoły samorządowej, to by miał sprawę dyscyplinarną”.
Boroń wyrażając niedowierzanie, że „grupa radnych walczy o grupę przedsiębiorców”, czyli właścicieli placówek niesamorządowych, ocenił m.in., że jeśli dotacja gminna dla przedszkoli niesamorządowych będzie nadal wyższa niż dla samorządowych, to za 10 lat na osiedlu będzie jedno przedszkole samorządowe, a pozostałe będą niesamorządowe.
Z informacji przekazanych przez małopolską kurator oświaty Gabrielę Olszowską wynika, że w przedszkolach niesamorządowych, prywatnych odnotowuje się zdecydowanie więcej nieprawidłowości niż w samorządowych, miejskich. Najczęstsze zarzuty wobec placówek niesamorządowych to m.in. brak odpowiedniego nadzoru pedagogicznego, praca specjalistów bez umowy o pracę, brak wykwalifikowanej kadry.
Kurator zauważyła, że w trakcie kontroli kuratorskiej w przedszkolach niesamorządowych są sytuacje, że na terenie placówki nie ma opiekuna. Także dyrektor i wicedyrektor bywają nieobecni, bo – jak powiedziała kurator – zazwyczaj w tym czasie pracują w innym przedszkolu.
Wśród nieprawidłowości w przedszkolach niesamorządowych jest organizacja zajęć dodatkowych, płatnych w czasie realizacji podstawy programowej. Także warunki lokalowe bywają niewłaściwe i nie zapewnia się bezpiecznego korzystania z placów zabaw.
Według władz miasta, w przedstawionym w piątek projekcie uchwały o zwiększeniu dotacji ponad ustawowe ramy autorzy nie wskazali skutków finansowych dla budżetu miasta. Tymczasem – jak informuje magistrat – na utrzymanie wyższych dotacji przez kolejne trzy lata potrzeba co najmniej od 210 do 250 mln zł. Ponieważ budżet na rok 2025 został uchwalony z uwzględnieniem faktu wygaśnięcia uchwały dotacyjnej z dniem 31 sierpnia, nie zawiera on kwoty na sfinansowanie wyższych dotacji.
Beata Kołodziej(PAP)
bko/ lm/
