Radni odrzucili prezydencki projekt ws. podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej
Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie przypomniał podczas środowej sesji rady miasta, że projekt uchwały przedłożony przez prezydenta miasta związany jest z radykalnie rosnącymi kosztami organizacji komunikacji zbiorowej – cen paliw, prądu, kosztów pracy, itp.
Przypomniał on, że zwaloryzowane jesienią zeszłego roku umowy z dwoma przewoźnikami operującymi w Krakowie wskazały na drastyczny wzrost stawek za kursowanie tramwajów i autobusów po mieście.
„Przed nami miesiące, które nie zwiastują pozytywnej zmiany, ale wręcz patrzymy sceptycznie, dlatego przedstawiliśmy korektę cen biletów. Wartością dodaną tej korekty jest integracja aglomeracyjna z innymi formami transportu np. koleją. To co jest najważniejsze w tej zmianie, to pozyskiwanie dodatkowych funduszy, by można było utrzymać jakość usług na obecnym poziomie” - tłumaczył Franek.
Według niego środki w budżecie miasta na komunikację są zagwarantowane do marca br. „Wtedy będzie trzeba podjąć decyzję o dopasowaniu oferty do obecnego budżetu radykalnie tnąc połączenia, albo znaleźć dodatkowe środki. My jesteśmy jak krawiec - ile materiału otrzymamy, taki garnitur uszyjemy” - tłumaczył dyrektor radnym.
Najważniejsza zmiana zaproponowana w projekcie uchwały zakładała, że cena biletu miesięcznego sieciowego dla mieszkańca wzrośnie z 80 zł do 119 zł, a na jedną linię z 54 zł do 82 zł.
W uzasadnieniu projektu uchwały prezydent miasta podkreślił, że zaproponowana korekta cen biletów z dniem 1 lutego 2023 r. wygenerowałaby wpływy na poziomie około 30-50 mln zł rocznie w zależności od ilości pasażerów.
Propozycja prezydenta Majchrowskiego dotycząca korekty cen biletów nie znalazła poparcia wśród krakowskich radnych. Najpierw projekt kilkukrotnie był zdejmowany z porządku obrad, a podczas środowej sesji RMK został odrzucony w pierwszym czytaniu.
Włodzimierz Pietrus, przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę, że pomimo iż projekt zgłoszony już w listopadzie był ściągany przez radnych z porządku obrad, to prezydent „nie dostrzegł potrzeby zmian, nie zaproponował żadnej autopoprawki, żadnej propozycji, która korygowałaby pierwotną propozycję, która jest nieakceptowana przez większość RMK”.
„Druga przesłanka jest taka, że mieszkańcy mogliby się zgodzić na korektę stawek zaproponowaną przez prezydenta, ale za tym musiałyby być jakieś przesłanki, które by ich do tego przekonywały. Do tej pory działania prezydenta nas do tego nie przekonują” - mówił Pietrus.
Dominik Jaśkowiec, szef klubu radnych Platforma-Koalicja Obywatelska ocenił, że prezydencki projekt „jest zły, bo przewiduje gigantyczną podwyżkę cen biletów miesięcznych o 50 proc. dla mieszkańców Krakowa”.
„Prezydent nie zaproponował podwyżki cen biletów kasowalnych. Nie wprowadzono biletów przystankowych, żeby nie płacić za stanie w korkach. Także wszystkie pieniądze ze strefy płatnego parkowania powinny zasilać transport publiczny” - wskazywał radny.
Jego klub proponuje także dalszą dywersyfikację przewozów miejskich poprzez wprowadzenie trzeciego przewoźnika, który miałby przejąć ok. 20 proc. przewozów autobusowych, aby zmniejszyć koszty tzw. wozokilometra.
„Nie chcemy żeby krakowianie finansowali podwyżką cen biletów transportu aglomeracyjnego, bo tym powinno zając się inne ciało – Krakowska Metropolia, której władze miasta nie chcą powołać” - postulował Jaśkowiec.
Jacek Bednarz, przewodniczący prezydenckiego klubu radnych Przyjazny Kraków argumentował, że nikt nie lubi podwyżek, ale obecna sytuacja ekonomiczna ją wymusza.
„Nie jestem zwolennikiem i nie chciałbym, aby cokolwiek było podwyższane, ale realia są takie a nie inne. Nie chciałbym sytuacji, że będziemy zmuszeni do ograniczania komunikacji zbiorowej, bo najbardziej ucierpią mieszkańcy osiedli peryferyjnych” - zaznaczył.(PAP)
autor: Rafał Grzyb
rgr/ drag/
