Kraków/ Głosowanie w sprawie podwyżek cen biletów w planie środowej sesji rady miasta
Krakowską kartę mają osoby zameldowane na stałe lub odprowadzające podatki w mieście. Za bilet miesięczny płacą 80 zł. Władze miasta proponują, aby zmienił on nazwę na bilet metropolitalny i kosztował 109 zł, w zamian za to byłby ważny nie tylko na autobusy i tramwaje, ale też na kolej.
Włodarze Krakowa zwracają uwagę, że taki bilet w Krakowie należy do najtańszych w kraju. Propozycję argumentują inflacją. Osoby bez krakowskiej karty za bilet miesięczny płacą 148 zł, władze miasta chcą, aby cena ta została podwyższona o 11 zł – bilet także uprawniałby do jazdy koleją.
Wśród postulatów są też podwyżki cen biletów aglomeracyjnych miesięcznych. Więcej pieniędzy na transport publiczny miałyby też zapewnić m.in. wyższe kary za brak ważnego biletu podczas podróży komunikacją miejską – kara byłaby wyższa o 60 zł, czyli z obecnych 240 wzrosłaby do 300 zł.
Podczas ostatniej sesji większość radnych, w tym wszyscy z PiS i z KO, skrytykowali projekty uchwał zmian w taryfie biletowej. Argumentowali m.in., że wzrosty wynagrodzeń mieszkańców nie podążają za inflacją, a finanse na transport publiczny mogłoby pochodzić z budżetu przeznaczonego na mniej ważne – zdaniem radnych – inwestycje.
Sebastian Kowal z Zarządu Transportu Publicznego powiedział PAP, że obecnie brakuje ponad 400 mln zł na transport zbiorowy w mieście. ZTP wnioskował o ponad 1 mld zł z budżetu gminy na ten cel, a dostał ok. 600 tys. zł. Nowa taryfa biletowa pozwoliłaby na dodatkowy wpływ od 35 mln zł do 50 mln zł na funkcjonowanie komunikacji miejskiej.
Gdyby radni przyjęli uchwałę o bilecie metropolitalnym w cenie 109 zł, czyli po podwyżce o prawie 30 zł, to dwie trzecie z tych niemal 30 zł trafiłoby do gminy Kraków, a jedna trzecia do małopolskiego urzędu marszałkowskiego na transport kolejowy.(PAP)
Autor: Beata Kołodziej
bko/ joz/