Władze miasta rozważają zamknięcie ulicy, przy której występują zapadliska
"Zwróciliśmy się z pismem do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, aby określiła, czy w ich opinii teren ten jest bezpieczny czy też nie, ponieważ aby zmienić organizację ruchu na ul. Górniczej, musimy mieć do tego podstawę. Kiedy dostaniemy odpowiedź, podejmiemy dalsze kroki" - poinformowała PAP rzeczniczka Urzędu Miasta w Trzebini Anna Jarguz. "Jeżeli będzie podstawa do zmiany organizacji ruchu, zostanie ona wprowadzona" - zapowiedziała. Zaznaczyła jednocześnie, że urząd nie pozbawi dojazdu do posesji mieszkańców, których domy leżą przy tej ulicy.
Kwestią ograniczenia ruchu na ul. Górniczej gmina chce się zająć zanim jeszcze znane będą pełne wyniki badań gruntów w Trzebini zleconych przez SRK. Przedstawiciele Spółki zapowiedzieli, że zostaną one ogłoszone w połowie lutego.
Jak poinformował PAP rzecznik SRK Mariusz Tomalik, odpowiedź na pytanie gminy Spółka odeśle w ciągu kilku dni. "W tej chwili odpowiedź na to pismo jest w przygotowaniu" - powiedział.
W ogrodzie przy ul. Górniczej w Trzebini-Sierszy ziemia zapadła się w grudniu ub.r., kilka metrów od zabudowań. Jak opowiedzieli PAP mieszkańcy, w tym miejscu doszło już do zapadliska w 2007 roku. "Wtedy przez dwa lata wtłaczano specjalny materiał do wyrobisk, żeby zabezpieczyć teren. Po czym w Boże Narodzenie dziura wypada na tym samym podwórku" - mówił PAP przewodniczący rady Osiedla Siersza Mateusz Król. W styczniu br. zapadlisko pojawiło się też m.in. w parku willi NOT stojącej nieopodal tych zabudowań.
Tylko od świąt Bożego Narodzenia w Trzebini potwierdzono już sześć zapadlisk. Gmina czeka na wyniki badań zlecone przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń, mające dać odpowiedź na pytanie, co znajduje się pod ziemią, które rejony są najbardziej zagrożone i co należy zrobić, żeby ten teren zabezpieczyć.
Zapadliska powstające w Trzebini to szkody pogórnicze spowodowane przez dawną kopalnię węgla kamiennego "Siersza" działającą w tym mieście od połowy XIX wieku. W latach 1999-2001 kopalnia zakończyła działalność. Na początku eksploatacja prowadzona była płytko, na głębokości 20-25 metrów. Potem podziemne chodniki schodziły coraz niżej. Likwidatorzy zakładali, że pozostałe po eksploatacji pustki wypełni woda. Z biegiem czasu woda zaczęła podchodzić coraz bliżej powierzchni ziemi. (PAP)
autorka: Julia Kalęba
juka/ akub/